poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Pisanki na wysoki błysk...

.... po macie i satynie przyszła pora na błyszczące pisanki.


Tym razem nie jest to komplet, każda inna, a jedyna co je łączy to błysk :)
Chociaż nie każda błyszczy tak samo... bo jak to ja nie obyło się bez przygód...

Zapraszam do oglądania...
Może zacznę od tego jak wyglądało u mnie lakierowanie, bo to właśnie z tym miałam największy problem...
Chciałam uzyskać piękny wysoki połysk, bez smug i zacieków..
Jednak droga do obecnego efektu nie była prosta.
Z matowymi czy satynowymi nie było problemu, łatwiej jest osiągnąć gładki mat niż połysk bez skazy..

Jednak zacznijmy od początku...
Motywy na jajkach były już ponaklejane, gdzie nie gdzie cieniowane i nakropione, reliefy zrobione, krak położony. Pozostało wylakierować i wyszlifować.
Miałam pecha bo w momencie gdzie przyszyło mi się zmagać z lakierem, okazało się, że mam końcówkę Fluggera 70...
- No nic - pomyślałam - pasuję i tak to zabezpieczyć.. Na 3 warstwy wystarczy a później dokupię.
Wszystko by było fajnie, gdyby nie to, że lakier bardzo zgęstniał i porobiły się w nim małe grudki.
Połysku za często nie używam, więc stał sobie z dobre pół roku i najprawdopodobniej nie był dobrze domknięty i takie procesy w nim zaszły, że utracił swoje cudowne właściwości...
Tak czy owak kontynuowałam nakładanie kolejnej warstwy.
Efekt nie był powalający i coś mało było tego połysku.. Trochę się zastanawiałam czy aby przypadkiem nie mam tam satyny wlanej..

Trochę się tym zmartwiłam i zaczęłam szukać innego rozwiązania.
Po wiedzę jak zwykle udałam się na Forum KC, do mądrych kobitek aby powiedziały o co chodzi z tym lakierowaniem jajek.
Dowiedziałam się, że aby uzyskać nieskazitelny błysk należy nałożyć nawet kilkadziesiąt warstw!!
Myślę sobie - to chyba nie na moje nerwy!
Zapytałam czy aby nie można jakoś szybciej ?
No tak jest jeszcze werniks szklący Marmei 744, który daje od pierwszej warstwy mega połysk...
Mądra Magdalenka wybrała się do sklepu plastycznego i zakupiła TEN cudowny produkt.
Na szczęście ze zniżką studencką owo cudo kosztowało mnie 22 złote a nie 29 ( swoją drogą w sklepie z decu to samo kosztuje 32 zł - o co chodzi!!!)
Ucieszona, że mam lek na moje męki, pobiegłam do domu lakierować!
I to była chyba najgorsza decyzja...
No bo przecież tego nie da się szlifować.
Werniks okazał się bardzo rzadki, na dodatek robiły się zacieki i dziwne bąbelki a do tego pozostawały smugi po pędzlu i nawet 5 warstw nie było wstanie tego wyrównać.
I tu płacz co robić.. 
Lakieru już nie mam, z werniksem sobie nie radzę..
Co mnie ratuje..to to, że mam sklep Fluggera niemal pod blokiem :D

Także zakupiłam lakier i nakładałam go na werniks, po około 5 warstwach dało się szlifować i wszystko zaczęło działać.
Jednak ten lakier jest dla mnie najlepszy z innymi produktami idzie mi znacznie gorzej.
Odpowiada mi jego gęstość, to że nie śmierdzi i ładnie się rozpływa..
Na szczęście nie wszystkie jajka zostały potraktowane werniksem..
Bo jednak na tych widać lekkie smugi pozostałe po felernym produkcie.
Te, które lakierowałam wyłącznie Fluggerem są gładkie i bez smug :)
Ciekawe czy wiecie, które to:)











To jajeczko współtworzyłam z mamą :) 






















Żeby było tego mało, co do tej pory przeszłam... kolejne dwa jajeczka uległy uszkodzeniu.
Jajko, że czasem podróżuję tu i ówdzie z moimi decoupagem, muszę te wszystkie rzeczy w jakiś sposób transportować.
I stało się.
Podczas ostatniej podróży, jajeczka uległy zniszczeniu.
Oczywiście z mojej winy, bo za szybko schowałam je do plastikowych pojemników i się przykleiły, a podczas wyjmowanie uszkodziłam je...






Co gorsze, to ostatnie zrobiła moja mama, także trochę mi przykro...

To tyle na dziś i to już ostatnie tegoroczne jajeczka :)



10 komentarzy:

  1. Na mikro smugi to sobie sama patrz, a nam pozwól podziwiać tak różnorodne i ciekawe jajeczka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam nie widzę smug ... mój monitor jest ze specjalną powłoką poremontową ;) i Tobie też radzę taką sobie zamontować na oczy :D
    Pierwsza różowa czapeczka jest śliczna i jajeczko w motylki robione z mamą jest przedelikatne (ma śliczne kropeczki i zaślepki), a to z parasolem jest radosne jak wiosna! I rozchmurz się! Zniszczone pisaneczki też piękne ... przecież kurczaczek musi którąś drogą wyjść ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. PS
    Reliefy wychodzą Ci już na prawdę niezłe!

    OdpowiedzUsuń
  4. Te stemplowe zające wyglądają jak sprzed wielu, wielu lat. Super!
    W oko wpadły mi też fajne pokropeczkowane.
    No, ale dla rudzielca, które najlepsze?
    Różowe! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Są piękne wszystkie - wpadłam w zachwyt buziaki ślę Marii

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczne! Każde piękne na swój sposób. Szkoda tych uszkodzonych ale nie martw sie przy jajach zawsze są jakies straty, ja tez miałam swoja czarną serię... ;)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ładne, wszystkie razem i każda z osobna!

    OdpowiedzUsuń
  8. Prześliczne! Fajnie było tu trafić, by się co nieco o metodyce błysku dowiedzieć :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...